Bar z największą ilością dżinów na świecie znajduje się w Palencii

Anonim

Lemon Society początek i koniec dnia w Palencii

Towarzystwo Cytryny, początek i koniec dnia w Palencii

Javier San Segundo postanowił pewnego pięknego dnia otworzyć bar. Jak dotąd wszystko w normie. Niedługo potem odkrył, że nadszedł czas, aby Palencii poczęstowali aperitifem dobrą tapą, a wiele osób z Palencii dziękowało mu, błogosławiło, a nawet kopiowało. Potem zaczął lubić siebie, rosnąć i oferować udaną kartę win, w której wypicie kieliszka Vega Sicilia nie wymagało monokla, żakietu i książeczki czekowej. Cóż, przyjacielu, to jest coś innego. Bo tak, zaledwie pół godziny od najlepszych winiarni w Ribera de Duero nie było winiarni w warunkach i bez bzdur. A potem przyszło wyzwanie w postaci ginu.

Ta oś czasu jest aplikacją klasy ekonomii ożywioną. Innymi słowy, „inwestuj w czasie kryzysu”, jak twierdzi jego właściciel. Ten 33-letni ekonomista podróżował wystarczająco dużo, by dowiedzieć się, czego brakowało Palencii, ale nie owijając się w tę arogancką postawę, którą widział świat i tonie w swoim akwarium. Cztery udane lata od tego czasu w lipcu 2009 otworzył to miejsce na środku Paseo del Salón, ryzykowny zakład który mógł być zadowolony z potężnego tarasu latem i meczów piłki nożnej na ekranie plazmowym zimą. „Każda firma, która zadowala się tym, co według niej robi dobrze, znajduje się w stagnacji”. Chapo.

Ale nie, chciał więcej. A potem pojawiły się dżiny… dlaczego? „Dla czystego marketingu” (no, bez przemówień). Javier chciałby wystawić piwnicę pełną enologicznych rarytasów, jakby był najlepszym sommelierem na świecie, ale pozostał mu magnetyzm dobrego ginu z tonikiem i z transcendencją dotarcia do ogromnej publiczności, która nie jest zbyt świadoma napoju, który wrócił, aby zostać. Dwa lata temu zaczęło się od ambitnego projektu bycia barem z największą liczbą dżinów na świecie . Pierwszy? Klasyczne, takie, które można zamówić u każdego sprytnego dystrybutora. Potem przyszły podróże po hiszpańskiej geografii, odnajdywanie osobliwości, a nawet odnajdywanie butelek nieprodukowanych już drinków, które dziś spoczywają na specjalnej półce. Coś w rodzaju muzeum, w którym każdy kolekcjoner fetyszysta zapłacze z emocji.

Javier San Segundo i historia miłosna

Javier San Segundo i gin: historia miłosna

Wyprawa do Andory przydała się, aby bez podatków poradzić sobie z najbardziej wymagającymi drinkami z supermarketów. Ale przede wszystkim jest Internet. Surfując po sieci, przeszukując specjalistyczne fora i sklepy dla smakoszy, w dążeniu do osiągnięcia celu kontaktował się z ludźmi ze wszystkich kontynentów: batonik, aby mieć je wszystkie, batonik, aby serwować je ze smakiem, batonik, który przyciągnie wszystkich miłośników ginu i zwiąże ich w hulankach najwyższy. I tak dalej, aż do dodania rekordowej liczby: 362 różne dżiny.

Liczba jest oszałamiająca, ale czy jest to rekord świata? Co prawda na jego ścianach nie świeci żaden fluorescencyjny dyplom z podpisem Guinnessa, ale jego właściciel jest przekonany, że praktycznie niemożliwe jest odnalezienie i zatrzymanie tego, co ma w Cytrynie. Jego przekonanie i kontakty, które nawiązał w swojej genewskiej epopei, są najlepszymi notariuszami tego wyczynu. Na razie w swojej przygodzie ma tylko dwa kolce: nie znalezienie ani Brooklynu, ani Ginbraltaru, wyzwanie, z którym można zbliżyć się do magicznej liczby ginu każdego dnia w roku.

Wśród tak wielu butelek można znaleźć rarytasy z całej planety, dobre, lepsze i cudowne dżiny . Wykwintne łyki, takie jak te, które dostajesz do swojej kolekcji holenderskich dżinów, gdzie znajdziesz najdroższy drink w barze: Zuidam 20 lat. Albo jak to samo, dwie dekady dojrzewania w dębowych beczkach . Cena tego kubka to około 40 euro bardzo dobrze zapłacona. Ale kolekcja to nie tylko atrakcja. Według właściciela, 90% butelek jest odkorkowanych, ponieważ wielu parafian przyjeżdża tu po wskazówki i porady. A do tego ponad 50 toników, które w każdym koktajlu mogą być najpiękniejsze w tańcu.

I to wszystko, to jest wiadomość? Więc nie. Stowarzyszenie Lemon Society to nie tylko wystawa sklepowa z fantazyjnymi stołkami i sprawnymi kelnerami. To miłość do dobrego drinka. A do tego potrzebne są najlepsze cytryny, najlepszy lód, a nawet najlepsze cytrusy, które aromatyzują bez kąpieli w koktajlu. I nikogo nie boi cena, skoro **za 4 euro można napić się ginu z tonikiem z tapą (wspaniałe połączenie)** co zachwyca zamożne dzieci Palencia, które o 7 po południu dobrze wyglądają, gdy są perfumowane czystą cytryną. Ponieważ ten bar ma nieco wyrafinowane życie nocne miasta, dzięki czemu dobry Seagram zdetronizuje bardziej tradycyjny Larios i będzie najbardziej pożądanym ginem w jego barze.

Chociaż, jak powiedziałby Joaquín Sabina, „w Antón Martín jest więcej barów niż w całej Norwegii”, nie byłoby nierozsądne mówić o Lemon jako jednym z najlepszych barów w Hiszpanii. ma ten kultowy cios, z którym zaczyna umieszczać Palencię na mapie , stając się jedną z jej najwybitniejszych i najbardziej zaskakujących atrakcji turystycznych i rekreacyjnych. No i ta umiejętność rozwijania się z dnia na dzień bez znęcania się nad liturgiami: rano na dobre wino lub piwo, z soczystym tarasem i szeroko otwartymi drzwiami. Popołudnie na najbardziej zarozumiałe koktajle, czterdziestoletnie miłości i najbardziej luksusowe tapas. No i noc za koszule w kratę, DJ-ów i wyjątkowe koncerty w mieście . Bo dobry gin z tonikiem wzmacnia moment, ale budowanie tego momentu to zadanie każdego. Że tak, że nad Cytryną nie pozostaje…

paletyńskie noce

paletyńskie noce

Czytaj więcej