Tak, a czego nie jeść -i pić- żeby z godnością wyjść z kłopotów
I to jest, że, jak twierdzi Finesse, „przez wiele stuleci picie było codziennym, prozaicznym aktem: aż do XX wieku ludzkość piła jako środek zdrowia publicznego. Od Fausta Goethego, przez kantat Bacha, po poezję Schillera, każdy wkład w kulturę Zachodu powstał poprzez regularne, codzienne spożywanie alkoholu. Alkohol jako środek bakteriobójczy i dezynfekujący jako przedmiot codziennego użytku. Wręcz przeciwnie, w XXI wieku alkohol jest albo luksusem, albo narkotykiem ucieczkowym: od symboliki sukcesu po upijną butelkę młodości bez przyszłości. W międzyczasie alkohol jako cywilizacja: jako rozrywka, jako kultura, jako filozofia życia. Co twierdzimy”.
Jednak każda wojna ma swoje ofiary, ponieważ każdy kochanek trzyma codzienne majtki w szufladzie. Ach, c'est la vie. W naszym przypadku (beznadziejni pijący) drobny druk umowy to kac . Nieuchronnie (ze względu na tani alkohol, nerwy przed randką czy pieprzone pozowanie na firmowej kolacji) musimy zmierzyć się z tą okropną, niesprawiedliwą rzeczą (no cóż, trochę uczciwą, tak jest) i tak prowincjonalnym dojrzewaniem zwanym kacem.
Rozwiązania? Możesz kupić tę piękną książkę Miltona Crawforda (testy ostrości wzroku są niezbędne), możesz popracować nad oczyszczającymi śniadaniami El Comidista lub wydrukować ten (niepotrzebny) przewodnik i przykleić go na lodówce obok magnesu Telepizzy i wakacji w Punta Cana Zobaczmy, co możemy zrobić:
Kac na zawsze
1) NATURALNY SOK POMARAŃCZOWY Klasyka klasyków: ibuprofen i sok pomarańczowy. Witamina C i fruktoza pomagają wątrobie rozkładać alkohol, a działanie przeciwzapalne sprawia, że parkiet wygląda (trochę) jak stabilne drewno, a nie pokład żaglówki z trzema krasnoludkami, dwoma kurczakami i duchem Spartakusa Santoniego grającego w batucadę.
2) BYĆ MĘŻCZYZNA
Albo kobieta, idź. Bycie mężczyzną, nie marudzenie i wypicie drinka (zamierzona gra słów) w ciszy i utrzymywanie spokoju w jak największym stopniu. Czyli metoda Toma Hardy'ego, metoda Ava Gardner, metoda Denzela Washingtona czy metoda Lary Croft. Cholera, wiesz o co mi chodzi: pieprzyć się.
**3) KAWA (NIGDY) WODA (ZAWSZE) **
Wiem, że drugą cholerną rzeczą (cześć, Sasha), której najbardziej pragnę po kacu, jest kawa „czarna jak diabli, gorąca jak diabli, czysta jak anioł i słodka jak miłość” (Tayllerand) . Co ja mówię jedna, sto, tysiąc ciepłych kaw i zwinięta w kłębek na kanapie pod kocem, koty iw telewizji Megaconstrucciones na pełnych obrotach. Ale nie, przepraszam. Kofeina tylko sprawi, że będziesz bardziej odwodniona, a teraz potrzebujesz dokładnie odwrotnie: litrów wody.
4) LEKARZ BAKTERIE
Przejdźmy zatem do nauki. Malasañeros zaadoptowali Resalim (ananas, karczoch, czarna porzeczka i jagoda) odkąd pamiętam, nerdy przerzucili się na tabletki Blowfish, a uzależnieni od tych telewizyjnych klejnotów, takich jak Hombres y Mujeres y Viceversa lub Gandia Shore, decydują się zawsze nosić w rękawiczce komora Toyota Celica rozwiązanie-cubata-boom: **Killer Alcohol**. Jego cel wykracza poza złagodzenie kaca: omijanie kontroli alkomatu poprzez obniżenie poziomu alkoholu we krwi. Widzisz, umysł Ylenia, zawsze kilka kroków do przodu.
Wybierz swój napój bardzo ostrożnie...
5) WHISKY
Jesteś tytanem. Bohater. Facet, który nie lubi żartów ani soku pomarańczowego. No to śmiało: Coltrane, szeroka szklanka, kilka kostek lodu (H2O, pamiętaj), sofa Chester, cicha komórka (kac i WhatsApp, złe połączenie) i whisky książkowa. Polecam trzy: wędzoną (Lagavulin), mocną (Talisker) i delikatną (Cragganmore). Babes, drugie drzwi po lewej.
6) KRWAJA MARIA
Jeden z moich głównych lekarstw. Na zajęcia, na świadomość, kiedy o to poprosisz („Krwawa Maryjo, proszę”) i do diabła, to jest cholernie dobre. Koktajl lotnisk i trzydziestolatków stworzył Fernand Petiot w nowojorskim barze w Paryżu i dobrze się czuje (tak twierdzi National Headache Foundation) dzięki temu, że sok pomidorowy zawiera fruktozę i witaminę B6. No dobrze.
7) ŚNIADANIE
To znaczy dziel się pokutą. Oczywiście nigdy, nigdy, przenigdy nie chodź na brunch z kacem z kimś, kto nie podziela naszego (nieszczęsnego) stanu. Mamy już wystarczająco dużo z naszymi, aby również cierpieć za radą dyżurnego biegacza. Słuchaj, nie.
W Madrycie polecam kawiarnię Oliver, w Barcelonie Picnic, aw Walencji podstawowe kalmary i doskonałe wytrawne Martini z Akwarium. Często.
8) OD ZGUBIONEJ DO RZEKI
Kontynuuj dobrą robotę, zadzwoń do przyjaciela, zamów kolejną rundę. Czyli metoda Deana Martina: „Bądź pijany”. A jeśli jutro porozmawiamy o kacu.
Zdrowie.
Nigdy nie chodź na brunch na kaca z kimś, kto nie podziela naszego (niefortunnego) stanu