Durban, miasto pachnące morzem i smakujące jak curry

Anonim

Durban miasto, które pachnie morzem i smakuje jak curry

Durban, miasto pachnące morzem i smakujące jak curry

Kiedy Brytyjczycy wylądowali nieco ponad 150 lat temu u wybrzeży tego, co jest teraz Durban Nie widzieli powodu, by zostać. To niegościnne terytorium, pełne dzika przyroda i roślinność To by im nic nie dało. Po co marnować tam czas i pieniądze? Więc odeszli.

Jednak wkrótce wrócą. Z Mauritiusa doradzono im, aby odwrócili swój plan: te ziemie, tak kochane przez słonie, zebry i lwy, były żyzne i odpowiednie do uprawy trzciny cukrowej. A gdyby zainwestowali w to? Więc zawrócili i zabrali się do pracy.

Zdjęcia lotnicze wybrzeża Durbany

Durban, miasto w RPA, którego się nie spodziewałeś

Jeśli chodzi o pracę w terenie, pomyśleli, że dobrym pomysłem byłoby zatrudnianie Zulusów, rdzennej grupy etnicznej, która mieszkała w większości w pobliżu Góry Smocze . Plemiona nie były jednak do końca przekonane do tych nowoczesności wymiany pracy na pieniądze: zbyt dobrze udawało im się komplikować sobie życie.

Pomysł polegał na sprowadzeniu pracowników z innej dużej kolonii: w ten sposób tysiące Hindusów przybyło do Durbanu gotowe do rozpoczęcia nowego życia. Ale na tym się nie skończyło: praca przyciągała pracę. Inni rodacy dostrzegli w tym zakątku południowej Afryki żyłkę interesów i spakowali swoje walizki. Dziś Durban szczyci się największą społecznością indyjską poza Indiami.

Z tego powodu, kiedy odwiedzamy niektóre dzielnice miasta, ulice intensywnie pachną curry, kolorowe sari ożywiają witryny sklepowe, a rysy większości kupców zdradzają ich kraj pochodzenia. Być może stamtąd bierze się sława Durbanu jako miasta kosmopolitycznego, kto wie? Jasne jest to, że eksplozja kulturowa stała się jedną z jej najbardziej charakterystycznych cech.

Dobrym pomysłem na zrobienie mentalnej mapy tego, co jest stolicą prowincji KwaZulu-Natal, jest wspinaczka na wzgórze, na którym się znajduje. Morningside, „dobra” dzielnica miasta i spójrz na widoki z jego punktu widzenia. Z góry widać doskonale wybrzeże z wysokimi budynkami, w których mieszczą się jedne z najbardziej uznanych hoteli przy plaży.

Durban miasto, które pachnie morzem i smakuje jak curry

Stadion im. Mojżesza Mabhidy stał się symbolem miasta

Nieco dalej w lewo sylwetka wyróżnia się ponad każdą inną konstrukcją: to stadion Mojżesza Mabhidy, który dzięki swemu osobliwemu kształtowi kosza, Został zbudowany zaledwie 10 lat temu na Mistrzostwa Świata 2010 w RPA. Kto by wtedy pomyślał, że stanie się symbolem miasta?

I tutaj my, Hiszpanie, nie mamy lekarstwa: wystawiamy piersi i chwalimy się naszym wielkim czynem. To w nim reprezentacja Hiszpanii rozegrała zarówno swój pierwszy, jak i przedostatni mecz. Echa tego zwycięstwa rozbrzmiewają do dziś w kraju.

Przestajemy szukać dalej i koncentrujemy się na Morningside. Wokół luksusowe domy i rezydencje, osiedla i parki, wiele parków. Jesteśmy w najstarszej dzielnicy Durbanu: Po przybyciu do miasta osiedlili się tam brytyjscy osadnicy.

Zorientowanie się, jak żyli w tamtych czasach, jest tak proste, jak patrzenie dziesiątki kolonialnych domów w stylu art deco, które stoją wzdłuż ulic Morningside, wielu z nich koncentrowało się na mitycznej – i długiej – Florida Road. Zdecydowana większość została przejęta i zajęta przez duże firmy południowoafrykańskie, aby założyć swoją siedzibę. Również dla najfajniejszych restauracji i firm. Nie ma na to lekarstwa: chcą zatrzymać się na każdym z nich.

Durban miasto, które pachnie morzem i smakuje jak curry

Ten „food truck” sprzedaje najlepszą kawę

Chociaż, dlaczego nie? Dlatego jako wskazówkę potwierdzamy, że najlepsza kawa jest w The Barn Owl, uroczy food truck, w którym możesz się zatrzymać, aby naładować baterie. Dla niego pyszny brunch, jednak -lub na kilka win i przekąskę o zachodzie słońca- **Republik**, z oryginalną dekoracją z drewna i roślin, to miejsce.

Ale spójrzmy prawdzie w oczy, jeśli chcemy spędzić niezapomniany wieczór, naszą rzeczą jest pójście na Florida Road o zmroku. Zostajemy wtedy z Następny rozdział. Z bardzo urozmaiconym menu, miłą obsługą, swobodna atmosfera i najlepsza muzyka na żywo, Spełni wszystkie nasze oczekiwania.

Wracając do tej wersji Durbanu, aby odwiedzić ją w ciągu dnia, więcej niż obowiązkowy przystanek: Muti Market , zakątek miasta, który, można powiedzieć, nie pozostawi obojętnym nawet najbardziej doświadczonym podróżnikom.

I dlaczego to mówimy? Ano dlatego, że choć na pierwszy rzut oka może się wydawać typowym targowiskiem, pełnym straganów z przyprawami, artykułami gospodarstwa domowego czy odzieżą, to jest jej wnętrzności kryją o wiele bardziej fascynujące miejsce: targ czarów.

Handluje się nim z najbardziej osobliwymi przedmiotami: zioła, amulety, a nawet martwe zwierzęta – Uważaj na osoby z wrażliwymi nosami!-. Wyjątkowe doświadczenie, które pokazuje, że mieszanka kulturowa jest tu na porządku dziennym.

Durban miasto, które pachnie morzem i smakuje jak curry

Stary dworzec kolejowy

Ale Durban to także historia. I chociaż założona stosunkowo niedawno, Ma zabytki, które warto odwiedzić. Rozpocząć, stary dworzec kolejowy, zbudowany w 1892 r.: budynek z fasadą w stylu wiktoriańskim i obowiązkowy do zobaczenia z powodu tego, co się z nim stało Gandhiego.

Okazuje się, że w wyniku sporu między dwiema indyjskimi rodzinami mieszkającymi w Durbanie, Gandhi, nadal pracując jako prawnik, wyjechał do Afryki – gdzie miał pozostać, notabene, przez 21 lat – by mediować w konflikcie . Pewnego dnia miał jechać do Pretorii, jadąc powozem pierwszej klasy na tej stacji, kiedy został poproszony przez ochroniarzy, by zostawił go i zajął samochód trzeciej klasy: Były czasy apartheidu, a kolor jego skóry nie pozwalał mu cieszyć się pewnymi przywilejami. Ale Gandhi odmówił i rezultatem było jego wydalenie z pociągu. Są tacy, którzy twierdzą, że byłby to początek jego działalności politycznej.

Bardzo blisko starego dworca, budynek ratusza, Edwardian w stylu neobarokowym, warto też zobaczyć. Wewnątrz miejsca tak odmienne jak komnaty miejskie, audytorium, Durban Art Gallery czy Muzeum Nauk Przyrodniczych. Ech, pięć wizyt w jednym.

Ale kiedy upał spada, ciało prosi o plażę. Normalnie wiemy, że Pacyfik jest tam, kilka metrów dalej. Jego zapach czujemy nawet z każdego zakątka miasta. A oto wskazówka: Nie ma to jak spacerować po nabrzeżu Durbanu każdego popołudnia i kontemplować rodzinną atmosferę, która się w nim oddycha. Rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami, grupy przyjaciół, surferzy... Każda firma jest idealna, aby cieszyć się jednym ze skarbów Durbanu, jego wybrzeża.

Durban miasto, które pachnie morzem i smakuje jak curry

Ponad sześć kilometrów plaż

I jest to znane jako „Złota Mila” ze względu na złoty kolor piasku, plaż graniczących z centralną dzielnicą Ciągną się przez ponad sześć kilometrów. Możemy je zwiedzać na piechotę, ale też na rowerze, a może nawet segwayem – Segway Gliding Tours oferuje trasy z przewodnikiem.

W ten sposób docieramy do jednego z ulubionych i najbardziej ruchliwych miejsc w mieście: słynny świat morski uShaka, kompleks wypoczynkowy nad morzem, który obejmuje kasyno, restauracje, sklepy, a nawet mityczne Sea Life, jedno z największych akwariów na świecie.

Ponownie zakładamy kostium kąpielowy, ale tym razem do Wejdź na pokład jednego z jachtów, które prowadzą wycieczki z Durban Marina. Chcemy poznać miasto z innej perspektywy. Z panoramą przed nami i gdy kołysze nas fala, wznosimy toast kieliszkiem białego wina i jemy przekąskę.

Przed wyjściem w morze płyniemy wzdłuż ogromnego port handlowy w Durbanie, największy w całej Afryce. I tu zostajemy z otwartymi ustami. Widok nas otoczonych przez ogromne statki handlowe i niezliczone kontenery, które zatrzymują się tutaj na swoich międzynarodowych trasach, jest czymś niesamowitym. To najbardziej komercyjna twarz Durbanu, tak sir.

Durban miasto, które pachnie morzem i smakuje jak curry

Najlepszy klub jazzowy w mieście?

Chociaż jeśli chcemy się zrelaksować stawiając stopy na ziemi, nic lepszego niż podejdź do Ogrodu Botanicznego w Durbanie, najstarszy w Afryce. Ta ogromna oaza spokoju w środku miasta ma dużą liczbę „żywych skamieniałości”: są to osobliwe Encephalartos Wodii, jedna z najrzadszych roślin na świecie. Ich wzrost na wolności został wytępiony, jednak tutaj możemy je zaobserwować licznie. Kolejna z niespodzianek, które przygotował dla nas Durban.

Ale czekaj, jest więcej! A najlepsze zachowaliśmy na koniec: nie mogliśmy wymyślić nic lepszego niż wizyta u **Przewodniczącego**, aby zakończyć tętniący życiem dzień w Durbanie.

Rozmawiamy o najlepszy klub jazzowy w mieście, projekt założony przez młodego architekta Ndabo Langa, który stał się wszystkim krajowe odniesienie muzyczne. W jego pokojach o charyzmatycznym designie opartym na elegancji i wyrafinowaniu jest miejsce na wszystko, od okładek płyt Johna Coltraine'a czy Milesa Davisa, po krzesła Le Corbusiera czy Miesa van der Rohe. Połączyło się autentyczne dzieło sztuki.

I to tutaj każdego dnia o zachodzie słońca W rytm jazzu serwowane są wykwintne dania i wyjątkowe koktajle: najbardziej renomowani artyści przejmują mikrofon i tworzą środowisko, w którym marzy się tylko o zamknięciu oczu i oddaniu się. Czy w jednym z jej piękne sale, w chłodnym wewnętrznym patio czy obok sceny, pomiędzy dziełami sztuki a fascynującymi muralami: motywuje nas tutaj puścić wodze fantazji i przeżyć prawdziwą południowoafrykańską noc.

Noc, w której wszystko może się zdarzyć. Jesteśmy w Durbanie, gdzie jeszcze?

Durban miasto, które pachnie morzem i smakuje jak curry

Noc, w której wszystko może się zdarzyć

Czytaj więcej