„Koszmar przed Bożym Narodzeniem”, czyli dlaczego Tim Burton urządzał nam już najbardziej nietypowe imprezy

Anonim

Koszmar przed świętami Bożego Narodzenia

Jack Skellington jest z nami w każde Boże Narodzenie od 1993 roku.

¿Czy świąteczny film może zadowolić? zarówno miłośnicy, jak i krytycy tych partii? Czy potrafisz być jednocześnie chłodnym i ciepłym? Zaproponował to Tim Burton, zrealizował go Henry Selick i zdobył go uznany Jack Skellington. Jest Koszmar przed Bożym Narodzeniem rozpoczął się w 1993 roku. , ale jego pieśni i jego osobliwa historia nigdy nie odeszli.

Chociaż w tych terminach będzie wielu, którzy postanowią się nim cieszyć, ten tytuł również zwyciężył wielu obserwujących w dzień halloween . Prawda jest taka, że Dyniowy Król poradził sobie nie tylko zjednoczyć dwie historycznie przeciwstawne drużyny , ale udało się podbić obie strony.

W świecie, w którym typowe festiwale przygotowywane są w miejscach specjalnie jej poświęconych, główna scena odbędzie się w Halloween Town . A jeśli czytając to nucisz w głowie "To jest Halloween! To jest Halloween!" Oznacza to, że wpadłeś w sieci wspaniała ścieżka dźwiękowa Danny'ego Elfmana.

Koszmar przed świętami Bożego Narodzenia

Witamy w Mieście Halloween!

Między Świętem Dziękczynienia, Wielkanocą, Walentynkami lub Św. barwny burmistrz miasta otwiera nam drzwi do mrocznego świata, gdzie 31 października Paradoksalnie wszystko jest celebracją i radością. Pływanie, piosenki i wybiegi, w których paradują największe tematy tej złowrogiej partii: wiedźmy, duchy, pająki, wampiry... Wszystkie są preambułą króla strachu, najbardziej przerażającego, patrona dnia: Jacka Skellingtona!

I w tym momencie w grę wchodzi to palpitacje, które wszyscy fani Tima Burtona czują, gdy widzą jego postacie . Ten ostatni go wyprodukował, ale reżyser, Henry Selick, już zadeklarował, że jego zamiarem było zrobienie film jak najbardziej zbliżony do jego estetyki . Wtedy wracamy, by cieszyć się długie postacie, wyłupiaste oczy i szczupłe twarze i znów się zakochujemy, jak po Emily, Gnijącej Pannie Młodej czy Frankenweenie.

Po hulankach i euforii, produkt tak szczególnego dnia, na który przygotowywana jest reszta roku, wzięliśmy udział najsmutniejszy moment w historii . W jasnym przedstawieniu rzeczywistości, między pochwałą a sławą, znaleźliśmy zrozpaczonego Jacka który wraz ze swoim psem-duchem Zero marzy o zmianie scenerii, pójściu dalej, zerwać z rutyną Halloween, która mu już nie wystarcza.

Koszmar przed świętami Bożego Narodzenia

Wszyscy towarzyszymy Jackowi podczas fabuły, ale nasze serca zawsze kierują się ku Sally.

A teraz tak, nadeszła pora Bożego Narodzenia. Kiedy Jack upada przez pomyłkę w świątecznym mieście , ekscytujący wszechświat otwiera się przed twoimi oczami. W rytmie „Co to jest? Co to jest? , żyjemy z bohaterem tego uczucia, które wszyscy czuliśmy w pewnym momencie Bożego Narodzenia. Światła, kolory, śnieg, drzewa, elfy i wiele prezentów... To, co dla wielu jest lepkim i słodkim scenariuszem, dla Jacka jest szansą na odzyskanie potrzebnej mu magii.

Nagle widz zaczyna widzieć Jacka ze skóry Sally. Ta szmaciana lalka stworzenie doktora Finklestein , chcąc uciec z zamku w stylu Roszpunki, obserwuje iluzję bohaterki, która po powrocie próbuje przekaż swoją fascynację na Boże Narodzenie, jakby to było dziecko.

W tym momencie zaczynasz zdawać sobie sprawę, że Sally jest czymś więcej niż tylko drugoplanową rolą w tej fabule. Bez wątpienia, on jest najmądrzejszą postacią , nie tylko za to, że wie, jak nieustannie uciekać ze szponów swojego twórcy, ale także dlatego, że tylko ona widzi nadchodzącą katastrofę . A w trakcie akcji widz uświadamia sobie, że ma do czynienia z filmem, który nie pozostawił po sobie żadnego szczegółu.

To opowieść o Halloween, Boże Narodzenie, ale także o miłości. I być może w tym tkwi jego magia i moc przekraczania współczesności. Sztuka umiejętności harmonizowania lepkość jednej imprezy z przerażającą drugą? , bo przecież wszyscy to wiemy miłość łączy w sobie dobrą dawkę obu składników.

Koszmar przed świętami Bożego Narodzenia

Może Boże Narodzenie trochę wymyka się Jackowi spod kontroli...

Jednak najwyższy punkt tego połączenia przychodzi kiedy Jack próbuje „ukraść” Boże Narodzenie . A mówimy kraść, bo tak jest w praktyce, ale nie w teorii. Ten charyzmatyczny szkielet wszystko, czego chcesz, to dać Świętemu Mikołajowi (lub Sandy Claws) wakacje , jak to nazywa) i dbać o to, aby przynajmniej raz w życiu zapewnić dzieciom szczęście zamiast strachu.

Kulminacją przyjemności dla tych, którzy nie decydują się na taką czy inną randkę, jest nasza służba Osobliwe „Halloweenowskie” Boże Narodzenie Jacka: szkielety reniferów, skarpetki zamienione w węże i prezenty, od zepsutych zabawek po bezgłowe lalki , nawet kaczątka, które przestają być gumą do gryzienia. Czy mogą być lepsze imprezy? (Jeśli jesteś jednym z tych, którzy uważają, że Boże Narodzenie Jacka powinno zostać, nie jesteś sam).

No dobrze, to prawda, że być może sposoby nie są właściwe, może porwanie Świętego Mikołaja to za dużo . Ale dzięki temu przeżywamy jeden z najbardziej spektakularnych muzycznych momentów filmu. Blues oznaczony jako Oogie Boogie Man, czarny charakter filmu (tak, w Halloween Town też mogą być), jest to piosenka godna pierwszej dziesiątki sukcesów.

Nigdy się nie dowiemy, czy to było jego ścieżka dźwiękowa, charyzma bohaterów czy możliwość wyobrażenia sobie świata, w którym Boże Narodzenie i Halloween tworzą miasto . Nie wiemy, czy tak jest oryginalność fabuły, nasza miłość do Tima Burtona czy animacja , zrealizowany przez ponad 120 pracowników, tak nienaganny, że zaowocował nominacją do Oscara za najlepsze efekty wizualne. A może to jest to zestawienie "przerażających" i "Bożonarodzeniowych" w tym samym filmie brzmi zbyt dobrze . Wynik jest zawsze taki sam: ani jednego grudnia bez Koszmaru przed Bożym Narodzeniem.

Koszmar przed świętami Bożego Narodzenia

Poplecznicy Oogie Boogie Mana to małe diabły.

Czytaj więcej